wtorek, 16 kwietnia

II wojna światowa – wypędzenie ludności z Warszawy

  • W moim domu, gdzie była tylko jedna izba przybywała matka z dwoma córkami. Matka prosiła o kawałek chleba dla dzieci i trochę mleka, mówiąc, że dzieci są bardzo głodne. Moja matka dała im ostatni kawałek chleba, jaki był w domu, a do popicia podała maślankę przyniesioną z mleczarni. Mleka nie było.
  •  – Mówił dalej.
  •  – Ta matka mieszkała u nas w domu z dwoma małymi córkami.
  • Opowiadała nam.
  •  – Że, ma jeszcze dwóch synów, którzy zostali w Warszawie. Ślad po nich zaginął.
  • Wiele razy powtarzała:
  • – Na pewno zginęli w Powstaniu Warszawskim.
  • Matka często o synach wspominała i ich opłakiwała.

            Niemiecki terror okupacyjny dążył do wyniszczenia narodu polskiego. Każdego następnego dnia wojny potęgowały się mordy, szerzyły się łapanki, wywozy, głód. Niepewność jutrzejszego dnia spowodowała, że naród polski chwycił za broń. Do walki stanęła Warszawa. Przemoc wroga zabrała tysiące ludzkich istnień. Waliła się w gruzy Warszawa. Pozbawionych mieszkańców dachu nad głową niemiecki okupant wysyłał jednych do obozów zagłady, innych w różne strony Polski.

POMOC WYSIEDLONYM Z WARSZAWY

Wypędzenie ludności z Warszawy

Jesienią 1943 r. stało się jasne, że Polska nie zostanie wyzwolona spod okupacji niemieckiej przez wojska aliantów zachodnich, lecz przez Armię Czerwoną. Okoliczności te niosły za sobą daleko idące konsekwencje polityczne dla Polski. Stalin zerwał stosunki dyplomatyczne z Rządem RP na uchodźstwie. Kwestionował również przedwojenne granice polsko-radzieckie. Takie postępowanie władz rosyjskich stawiało pod znakiem zapytania nie tylko zachowanie integralności terytorialnej Polski, lecz również jej politycznej niezależności.

            W tych okolicznościach w dniu 20 listopada 1943 komendant główny Armii Krajowej, generał Tadeusz Komorowski Bór, wydał rozkaz w sprawie przeprowadzenia tzw. Akcji Burza. Rozkaz zawierał szczegółowe wytyczne w sprawie działań, które oddziały AK oraz cywilne struktury Polskiego Państwa Podziemnego powinny podjąć w momencie, gdy front wschodni dotrze do granic przedwojennej Polski

            W okresie od 1 sierpnia do 3 października 1944 r. ma miejsce wystąpienie zbrojne, zwane Powstaniem Warszawskim przeciwko okupującym Warszawę wojskom niemieckim. Powstanie zorganizowane było przez Armię Krajową w ramach akcji Burza, połączone z ujawnieniem się i oficjalną działalnością najwyższych struktur Polskiego Państwa Podziemnego.

Po wybuchu Powstania Warszawskiego Hitler wydał rozkaz zniszczenia miasta oraz wymordowania wszystkich jego mieszkańców. W pierwszych dniach sierpnia 1944 r. realizacja tego rozkazu zaowocowała masakrami na skalę dotąd niespotykaną. Na Warszawskiej Woli zamordowano jednego dnia 45 tysięcy osób. Masowe egzekucje zostały wstrzymane około 10 sierpnia. Ludność Warszawy wysyłano do obozów koncentracyjnych i zakładów pracy na terenie Generalnej Guberni i Niemiec. Po Powstaniu Warszawskim ludność cywilna była wypędzana według pewnego schemat. Najpierw spędzano wśród gwałtów i grabieży do prowizorycznych obozów przejściowych znajdujących się w obrębie miasta – takich jak kościół św. Wojciecha na Woli, targowisko Zieleniak na Ochocie, koszary Stauferkasserne i Flakkasserne na Mokotowie. Przetrzymywani byli w nieludzkich warunkach bez żywności, wody i pomocy medycznej. Około 350 tys. ludzi, rozwieziono po całym Generalnym Gubernatorstwie. Najwięcej do zachodniej części dystryktu warszawskiego, następnie radomskiego i krakowskiego pozostawiając ich tam bez jakichkolwiek środków do życia.

            Wysiedleni z Warszawy na terenie gminy Łętkowice

Gminna Rada w Łętkowicach otrzymała wiadomość z Miechowa, że na teren gminy przebędzie kilkaset mieszkańców z Warszawy. Wysadzono ich na stacji kolejowej w Słomnikach. Byli osamotnieni i zagubieni. Przyjechali w wagonach odkrytych, tak zwanych węglarkach, zmoknięci, przytuleni do ścian wagonów, skurczeni od zimna. Załamani fizycznie i psychicznie. Były to przeważnie osoby starsze i dzieci. Wielu z nich było chorych, potrzebujących opieki lekarskiej. Pomocną dłoń wyciągnęli mieszkańcy gminy Łętkowice. Z oczu warszawiaków biła niepewność, strach a zarazem zdziwienie – bo któż to wyszedł im na spotkanie. Na terenie działalności Spółdzielni Mleczarskiej Przyszłość w Radziemicach przebywało około 50 warszawskich rodzin.

Bardzo dużo Warszawiaków, całymi rodzinami przybyło do Radziemic i okolicznych miejscowości. Wysiedleńców z Warszawy w Radziemicach rozlokowywał po domach na polecenie władz gminy sołtys Jan Stęposz. Chodził od domu do domu, nie, jako apostołował niosąc pomoc wysiedlonym, wtapiając w to ubolewanie swoją duszę. Patrzył na to wszystko i przeżywał radość, smutek i gorycz, jednych i drugich. W samej miejscowości Radziemice przebywało kilkudziesięciu Warszawiaków. Po wojnie, kiedy wyzwolona została Warszawa, w 1945 roku wiele uchodźców powróciło w swoje rodzinne strony. Pewna część pozostała tu jeszcze do 1946 roku, a niektórzy Warszawiacy nawet i dłużej. 

W moim domu, gdzie była tylko jedna izba przybywała matka z dwoma córkami. Matka prosiła o kawałek chleba dla dzieci i trochę mleka, mówiąc, że dzieci są bardzo głodne. Moja matka dała im ostatni kawałek chleba, jaki był w domu, a do popicia podała maślankę przyniesioną z mleczarni. Mleka nie było.

Wspominał mieszkaniec Radziemic, u którego przebywała matka wraz z córkami:

  •  –W moim domu, gdzie była tylko jedna izba przybywała matka z dwoma córkami. Matka prosiła o kawałek chleba dla dzieci i trochę mleka, mówiąc, że dzieci są bardzo głodne. Moja matka dała im ostatni kawałek chleba, jaki był w domu, a do popicia podała maślankę przyniesioną z mleczarni. Mleka nie było.
  •  – Mówił dalej.  – Ta matka mieszkała u nas w domu z dwoma małymi córkami.
  • Opowiadała nam.  – Że, ma jeszcze dwóch synów, którzy zostali w Warszawie. Ślad po nich zaginął.
  • Wiele razy powtarzała: – Na pewno zginęli w Powstaniu Warszawskim. Matka często o synach wspominała i ich opłakiwała.

Dla wysiedlonych, przebywających w Radziemicach i okolicznych wsiach pracownicy Spółdzielni Mleczarskiej Przyszłość zorganizowali pomoc materialną w postaci jednej kostki masła tygodniowo i jednego litra maślanki, co drugi dzień. Była to pomoc bezpłatna dla każdego wysiedlonego i nauczyciela. Do kontroli na tym odcinku prowadzono podwójną księgowość w produkcji. Utrzymywano kontakty z oddziałami partyzanckimi, które niekiedy pozorowały napad i zabierały masło po uprzednim porozumieniu się z pracownikami Spółdzielni Mleczarskiej. Na zrabowane masło partyzanci wystawiali pokwitowania, niekiedy na większe ilości, które potem przeznaczano na pomoc wysiedlonym rodzinom. W okresie świąt pomoc ta była zwiększona podwójnie.

Ogółem w czasie okupacji z Mleczarni Radziemice partyzanci zabierali masło ponad 40 razy zostawiając odpowiednie pokwitowania. Pokwitowania te służyły do rozliczenia się przed władzami z całości produkcji. Polska wieś dobrze przysłużyła się społeczeństwu w okresie okupacji, spełniając najwyższy nakaz patriotyzmu.


Opracowano na podstawie:
  • [1] Relacja Adama Małysy z Radziemic
  • [2] Szarawara Wawrzyniec: Wspomnienia  okresu okupacji w latach 1939  –  1945     Kraków , listopad  1985 r . maszynopis, s.25, A4; zbiory Autora.
  • [3] Adam Małysa; Relacja.
  • [4] Szarawara Wawrzyniec: Wspomnienia  okresu okupacji w latach 1939  –  1945     Kraków , listopad  1985 r . maszynopis, s.25, A4; zbiory Autora.

Zbigniew Pałetko